Paczków odwiedziliśmy w drodze do Lądka Zdroju. Jest to spokojne, senne miasteczko z początków XIII wieku, kiedy to pełniło rolę warowni granicznej strzegącej księstwa nyskiego od strony Czech.
W Paczkowie odnosi się wrażenie, że wszyscy mają sjestę poobiednią, nawet psy drzemią na ulicach i przed ratuszem.
W XIV wieku Paczków otoczono solidnymi, kamiennymi murami, wzniesiono baszty obronne, wieże z bramami wjazdowymi i co nietypowe wzniesiono również gotycki obronny kościół i zamek.
Zamek się nie zachował, pewnie dlatego że ulokowano go poza murami. Kościół i mury są w prawie niezmienionej formie. Przy kościele, jak na obronną budowlę przystało, znajdują się zabudowania które niegdyś służyły za spichlerze, mieszkania, stajnie, a w samym kościele jest studnia w której nadal jest woda.
Czyli mieli potężne mury, mieli zapasy jedzenia i wodę, więc mogli się bronić przed najazdami.
Studnia w kościele obronnym, nadal jest w niej woda. |
Do dziś zachowały się prawie całe mury obronne, cztery wieże bramne i aż dziewiętnaście baszt.
Baszty mają kształt półkolisty i mur tylko od strony zagrożenia, a od miasta były otwarte i tylko wyposażone w drewniane rusztowania. Z jakiegoś nieznanego powodu w basztach zagnieździły się ogromne stada kawek i niestety bardzo brudziły mury.
Legenda mówi, że ktoś kiedyś zapoczątkował karanie niesfornych panien przez czyszczenie ptasich odchodów z murów. Jak się później okazało, kara była bardzo lubiana i przyczyniała się do szybkiego wychodzenia tychże niesfornych panien za mąż. Podobno działo się tak za sprawą trzymania przez kawalerów drabin na których stały te ukarane, no i jeszcze żeby wszystko było jasne, to w tamtych czasach panny nie nosiły bielizny.
Kościół obronny p.w. Św. Jana Ewangelisty jest często odwiedzany przez turystów z Niemiec. Miłym akcentem jest tablica przy wejściu, napisana po polsku i po niemiecku: Pamięci zmarłych dla których Paczków do 1945 był domem i małą ojczyzną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz