czwartek, 19 czerwca 2014

Ostatnio przeczytane




Lubię czytać na łonie natury, to świetny odpoczynek i podwójna frajda. Na dziesięć ostatnio przeczytanych książek dwie zasługują na wyróżnienie: " Gogol w czasach Google'a" Korespondencje z Rosji 1998-2012 - Wacława Radziwinowicza  i  "Córka nastawiacza kości" - Amy Tan.

Książka Wacława Radziwinowicza to zbiór fantastycznych, celnych felietonów. Zaczęłam ją czytać ze względu na napiętą sytuację na Ukrainie, na te wszystkie dyskusje o Rosji, Putinie, Krymie. Chciałam popatrzyć na Rosję oczami kogoś kto długo tam przebywał, kto zna, rozumie i kocha Rosję. To był dobry wybór. Radziwinowicz pokazuje kraj pełen kontrastów, opisuje zwyczajnych, dobrych ludzi, bojowników o prawa człowieka, poetów, ale też morderców, złodziei, mafiozów i przedstawicieli władzy którzy parają się przestępczym procederem. Są to opowieści o nieznanej Rosji, o przekrętach, korupcji, okrucieństwie, o nadużyciach, morderstwach i biedzie, ale też o pięknie, o śpiewie, poezji i wspaniałej rosyjskiej duszy. Autor posiada ogromną wiedzę, zmysł obserwacyjny i talent detektywistyczny, dzięki czemu doszedł do sedna wielu niesamowitych spraw, dotarł do ludzi i poznał ich zawiłe historie. Jest to zapis przemian w Rosji od czasów Jelcyna do, prawie że, chwili obecnej. POLECAM!

"Córka nastawiacza kości" - Amy Tan, to delikatna proza psychologiczna. Akcja toczy się w dwóch planach, we współczesnym, znanym mi San Francisco (zlokalizowałam miejsca opisane w książce) i przed laty w Chinach.  Trzeba się wykazać  cierpliwością żeby odsupłać wszystkie pogmatwane wątki z przeszłości, bajkowość, chińskie zwyczaje i złote myśli, a jednocześnie podążać za historią amerykańskiej pisarki Ruth. Jest to historia matki która zaczyna mieć objawy demencji, jej córki i ich ustawicznego konfliktu, braku zrozumienia. Matka coraz bardziej dziwaczeje i traci pamięć, to prowokuje córkę do przetłumaczenia z chińskiego jej pamiętników. Ruth dowiaduje się nieprawdopodobnych sekretów, poznaje rodzinne tragedie, morderstwa, cierpienie, narkotyki, wojnę i sierociniec w którym była jej matka, a w końcu dowiaduje się jak matka uciekła do Stanów. Wreszcie zaczyna rozumieć natręctwa matki, odkrywa jak bardzo ją kocha, jednocześnie odblokowuje się we własnym życiu, zaczyna ufać i otwiera się na uczucie którego nie doceniała. 

niedziela, 15 czerwca 2014

Odkrycia w jesieni życia- Kotlina Kłodzka c.d.

Jeszcze o Kotlinie Kłodzkiej. Jest tam ogromne bogactwo cudów architektury, Parków Narodowych, jaskiń, budowli sakralnych, maciupeńkich miasteczek które absolutnie trzeba zwiedzić. Tydzień to za mało, żeby przynajmniej liznąć tych rarytasów. Poza tym plan trzeba ciągle dostrajać, bo oto nagle wyrasta coś ciekawego w najmniej oczekiwanym miejscu. Tak było z kościółkiem w Sidzinie, a dokładnie w szczerym polu w odległości około 2 km od Sidziny.



Kościół postawiono w miejsce XVII wiecznej, drewnianej kapliczki, a zbudowano go  miejscu w którym orzący ziemię chłop znalazł krzyż. Krzyż kilkakrotnie zanoszono do sidzińskiego kościoła parafialnego, ale uparcie wracał na pole, odczytano to jako znak i wybudowano kościoł p.w. Znalezienia Krzyża Świętego i MB Częstochowskiej.
Potem na naszej trasie był Otmuchów, z pięknym kościółkiem, klimatycznym ryneczkiem, ratuszem z zegarem słonecznym na ścianie i mnóstwem kwiatów. Nieopodal jest ogromny XIII wieczny zamek biskupów wrocławskich. Zamek  przypomina średniowieczną fortyfikację, ma też ciekawe schody którymi można było konno wjechać do pomieszczeń na piętrze.












Potem były pałacyki i zameczki i  warowne kościoły, wymienię tylko te które z jakiegoś powodu wryły się w pamięć,Stary Wielisław, Trzebieszowice, Żelazno.













Wybraliśmy się również szlakiem Marianny Orańskiej, to ta która wybudowała sobie ten oszałamiająco piękny pałaco-zamek w Kamieńcu Ząbkowickim ( już o tym pisałam) no i oczywiście ta sama która poszła za głosem serca, odeszła od nie kochanego królewskiego małżonka i związała się z żonatym koniuszym. Miejscowa ludność bardzo ją lubiła i jakoś nie mieli jej za złe, tego odejścia od męża, byli natomiast wdzięczni za jej pomoc, opiekę i za wiele inwestycji w całej okolicy.



To jest Rezerwat w Międzygórzu i Wodospad Wilczki, najwyższy w Sudetach.



Wodogrzmoty Żeromskiego wys. 27 metrów, w dole jest wąwóz i rzeczka Wilczki płynąca po różowym, granitowym podłożu.
W Międzygórzu są również dwa urocze i piękne kościółki.


Jeszcze miejscowość Bardo z dwoma Kalwariami, ale to zaledwie liznęliśmy, resztę następnym razem.





Refleksje na 25 lecie



Myślałam że urodziłam się w wolnym kraju, bo po wojnie, bo bez okupanta. Potem, w 1989 roku, ten wolny kraj oswobodzono znowu. Nad Wisłą się zaczęło i poszło dalej. Polacy jakoś szybko zapomnieli czego dokonali i świat dał  kredyt tym co zburzyli mur w Berlinie. Szkoda. Jak się zrobi coś wielkiego, to trzeba o tym pamiętać, mówić.  Źle nas mamy uczyły, żeby siedzieć cicho i czekać, aż nas zauważą. Bzdura, trzeba się chwalić i celebrować.


Trzeba ustalić 4 czerwca dniem wolnym od pracy i cieszyć się, robić grila, pić szampana z truskawkami, wywieszać flagi państwowe..... Historię powinno się znać, ale nie można ciągle żyć przeszłością, nie można się cofać jak świat idzie do przodu. Za dużo w Polakach tej martyrologii i tego co dzieli, tych wojen smoleńskich, dyskusji o słuszności powstania warszawskiego, tych pochówków prezydenta Kaczyńskiego, generała Jaruzelskiego, awantur o związki partnerskie i in vitro.
Tak się rozmarzam z okazji tego 25 lecia, że nie ma w Polsce zaściankowości, ciemnogrodu organizującego zadymy pseudo patriotyczne, że nie ma fanatyzmu, hipokryzji, mesjanistycznej megalomanii. Pamiętam jak trudno kiedyś było otrzymać paszport, a teraz każdy może sobie trzymać w szufladzie. Kiedyś jechało się po lepsze buty do Niemiec i człowiek się czuł jak obywatel drugiej kategorii, oczy wyłaziły z orbit na widok tych wszystkich towarów, stoisk z mięsem i czekolady bez kartek.  Teraz każdy młody człowiek z Polski jest  obywatelem świata, bez kompleksów, w takich samych butach, z takimi samymi możliwościami. Cieszmy się z tego.

Grilowanie z okazji 25 lecia 
Ptaszek który mieszka w naszej budce lęgowej i właśnie na "wolność" wyfrunęły jego pisklaki.

sobota, 14 czerwca 2014

Noc Muzeów


Byliśmy w Pszczynie, po raz pierwszy widziałam kolejkę do pałacu. Ogrody pełne ludzi. Otwarto wystawę malarstwa w stajniach pałacowych. Skansen nocą wyglądał tajemniczo. Muzeum drukarstwa i  instrumenty z czasów Telemana. Koncert na rynku z tańcami. Obok następny, przepiękny koncert na organach w kościele luterańskim.
Fantastyczny pomysł z tym zwiedzaniem nocą.