sobota, 28 grudnia 2013

Po świętach - Strumień, Pszczyna, Goczałkowice

Bożonarodzeniowe wycieczki do Strumienia, Pszczyny i Goczałkowic. Widoki piękne, ale pasujące nie do tych świąt. Kto wie może na Wielkanoc znowu będziemy lepić jajka i zające ze śniegu.










Dekoracje bożonarodzeniowe kontrastują z wiosenną aurą. Tylko na szczytach niektórych okolicznych górek została odrobina śniegu, ale słoneczko fantastyczne, a Wiśnióweczka z krakowskiego Kredensu przepyszna.



Na zewnątrz plus 14 stopni, na trawniku stokrotki, a my dla kontrastu szykujemy stół wigilijny.






A jednak Wigilia to magiczny czas, wszyscy sobie składają życzenia, serdeczność jest zaraźliwa, sąsiedzi się odwiedzają, a nawet przychodzą z "zadośćuczynieniem w eleganckiej butelce". Jak to miło i po chrześcijańsku tak sobie wybaczyć minione lapsusy i niezręczności. I to właśnie jest Magia Bożego Narodzenia.





To drzewko sami wyhodowaliśmy w ogródku, a że ogródeczek malutki, a świerczek rósł jak szalony i zabierał zbyt dużo miejsca, więc został zaproszony do domu. Jeszcze starczyło gałązek na bukiety z życzeniami dla znajomych. Drzeweczko śliczne, ale dało popalić, stojak z wodą zaczął przeciekać i mnie przypadło w udziale wczołgać się pod ubraną choinkę i za pomocą malutkiej gruszki do lewatywy wyssać całą wodę z pojemnika, zabawa przednia, a we włosach kilo igieł.


A w Strumieniu żywa szopka, "Dzieciątko Jezus" wesolutkie, Święta Rodzina w towarzystwie osiołków, baranków, konika, krówek a nawet lamy, wielbłąda, ptactwa i drobiu. Pasterze rozśpiewani, atmosfera jak na wiosennym pikniku.





Gdzieś tam przy innej szopce, Święty Józef trzymał osiołka na sznurku, dzieci robiły zdjęcia, aż w końcu osioł miał dosyć pozowania, wyrwał się Józefowi i pogryzł kilku osobom kurtki. Ciekawe, że najbardziej mu smakowały czerwone kurtki.




Stajenka cicha...









A to chyba małe nieporozumienie.....


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!!!!

A po Nowym Roku organizujemy wspólne śpiewanie kolęd. To taki zwyczaj przywieziony z CA, który staram się zaszczepić na tutejszym gruncie, jak do tej pory to odzew był fantastyczny. Mam nadzieję że w tym roku będzie równie radośnie i że śpiewająco i wesoło wejdziemy w 2014.

niedziela, 22 grudnia 2013

Magiczny czas spokoju i refleksji

Nadchodzi magiczny czas gdy Jezus Chrystus narodził się aby zamieszkać wśród ludzi.

     Przy wigilijnym stole
     Łamiąc opłatek święty
     Pomnijcie, że dzień ten radosny
     W miłości jest poczęty

Łamię się z Wami opłatkiem, życząc aby miłość zawarta w symbolu chleba dotknęła Wasze serca. Niech to będzie czas pokoju, serdeczności, refleksji, wybaczania win i czas dzielenia się z potrzebującymi.
  
     Więc łamiąc się z Wami opłatkiem
     Życzę Wam z serca całego
     By miłość Bożego Dziecka
     Weszła do domu Waszego.

Życzę Wam aby w Waszych domach była życzliwość, dobroć, radość i aby nigdy nie brakowało chleba.

     Maryja z Józefem Świętym 
     Nad Bożym Dzieckiem schylona
     Niech w Nowym Roku Was weźmie
     W swoje matczyne ramiona

     Uprasza Wam zdrowie, radość
     I spełni wszystkie pragnienia
     Abyście byli szczęśliwi
     Mimo trudów i zwątpienia.

Niech miłość, pokój i nadzieja wypełnią Wasze serca, a święta przybliżą Jezusa i oddalą zło.
Szczęść Boże i szczęśliwego Nowego Roku.
      

wtorek, 10 grudnia 2013

Spotkanie autorskie z Leszkiem Mazanem

Dziś w Bielsku Białej był Leszek Mazan :
starszy hejnalista z Wieży Mariackiej, profesor szwejkologii stosowanej nadany przez Czeską Akademię Haszkologiczną, współtwórca krakauerologii (inna wersja cracouanistyki).............., a na poważnie dziennikarz, publicysta, autor licznych książek o Krakowie, o Pradze, o Szwjku i Aursto-Węgrzech, erudyta i gawędziarz z ogromnym poczuciem humoru. 

To była autentyczna frajda uczestniczyć w spotkaniu z ciekawym i wesołym człowiekiem, autorem wspólnie z Mieczysławem Czumą książki "Austriackie Gadanie czyli Encyklopedia Galicyjska". Oprócz ciekawostek dotyczących polsko-czeskich stosunków były też popularne piosenki o Krakowie i takie jak np. Szła dzieweczka do laseczka, czy od Krakowa jedzie fura, a na furze Waligóra, które to piosenki, jak się dowiedzieliśmy pochodzą od naszych sąsiadów Czechów.

Mazan przytaczał złote myśli Haszka np: "jak tam było, tak tam było, jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś tam nie było". Opowiadał o specyficznym poczuciu humoru Czechów i różnicach mentalnościowych, o żartobliwym podejściu do religii i spraw ostatecznych np. trzymanie urny z prochami Gotfalda w barku z alkoholem i stukanie urny kieliszkiem z Grappą.
Było o braterstwie polsko-czeskim, ale tylko wtedy kiedy potrzebna była pomoc w wyprawach na germańców. Dopiero w 1918 roku nasze narody zaczęły się powoli poznawać i jeszcze wolniej zbliżać, okazało się że Krak był Czechem i Kraków to było czeskie miasto. Czesi powoli dochodzili do wolności, ale nie tak jak Polacy na drodze czterech powstań, tylko spokojnie. Mazan opowiadał o zrywaniu stosunków dyplomatycznych między naszymi krajami, o tym że Czesi mają do nas więcej pretensji o Zaolzie niż o 1968 rok i że w 1980 roku armia czechosłowacka wybierała się  do Polski, ale operację odwołano dwie godziny przed wyjazdem.

A z rzeczy zabawnych i krakowskich, to właśnie Leszek Mazan wytropił, że królowa Bona przywiozła ze sobą 200 sztuk odzieży, ale ani jednej pary majtek. Kościół zezwolił na noszenie majtek dopiero w 1870 roku. Paradoksalnie majtki, a właściwie ich brak, prawdopodobnie uratował Bramę Floriańską przed zburzeniem, chodziło o to żeby nie było przeciągów i żeby wiatr nie podwiewał sukien paniom idącym do Mariackiego. Brzmi fajnie, ale coś mi się wydaje, że Pan Mazan to podkolorował.


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Dyskryminowanie, uprzedzenia, o kościele cd...

Homofobia, antysemityzm, rasizm, ksenofobia, seksizm - uprzedzenia, czy dyskryminowanie kogokolwiek ze względu na jego "inność" nie powinno  mieć miejsca w cywilizowanym kraju, w XXI wieku, w centrum Europy.
Nie ważne czy jest to nienawiść skierowana do homoseksualistów i tranwestytów, do przedstawicieli wyznania mojżeszowego, do kobiet, niechęć wobec wszystkich obcych,  czy tylko tych co mają inny kolor skóry.
W telewizji ciągle obserwuję przypadki napadów, zastraszeń, podpaleń, tylko dlatego, że ktoś był inny, obcy, skądś przyjechał, inaczej wyglądał.

Mam sąsiadów, których odwiedzam z powodu małej, rudej psiny.  Poprosiłam ich o pozwolenie na przynoszenie łakoci, na dogłaskanie, a nawet na wzięcie psiny do siebie na wizytę. Kiedyś ci sąsiedzi mieli gości, zaprosili mnie, zostałam zabawnie przedstawiona "to jest przyjaciółka naszej suki". Było miło, ale w trakcie rozmowy okazało się, że ich  znajomi mają ksenofobiczne poglądy. W sumie to sympatyczni ludzie, tylko nie mogą przestać myśleć kategoriami "Kali mieć to dobrze, Kalemu zabrać to źle". Zastanawiające jak można bez powodu mieć wrogie nastawienie do tych co do nas przyjeżdżają. Jak można nie lubić Ukraińców, Cyganów,Wietnamczyków (nie wiem kogo najbardziej nie lubią), a w tym samym czasie być zadowolonym z tego, że ich dziecko wyjechało na zarobek na Wyspy i jest tam akceptowane.
My wyjechać do pracy to dobrze, do nas ktoś przyjechać - źle. Nam jak wyjedziemy powinni pomagać, doceniać, bo MY jesteśmy wyjątkowi. Ale na własnym terenie,  w stosunku do innych zachowujemy się dokładnie tak jak ten piesek sąsiadów, jak jest za płotem to bezkarnie ujada, bo czuje się bezpieczny.
Cała ta niechęć do czarnych, żydów, gejów... ma miejsce w kraju w którym większość społeczeństwa deklaruje przynależność do kościoła katolickiego. A co z kochaniem bliźniego jak siebie samego. A może księża zamiast ciągle grzmieć o aborcjach, in vitro, czy eutanazji, powinni powiedzieć co nieco o akceptacji i szacunku dla drugiego człowieka, o tym że chrześcijaninem jest się na co dzień, a nie tylko podczas niedzielnej mszy. Tylko że biskupi polscy sami mają nieczyste sumienie jeśli chodzi o zamiatanie własnych grzechów pod dywan, o walkę z  antysemityzmem, o otaczanie się bogactwem i nie dzielenie się z biednymi.

Lubię stare, drewniane kościółki, z atmosferą sprzyjającą medytacji  i modlitwie, z wysiedzianymi ławkami, ze starymi obrazami, a nawet skrzypiącymi organami które stwarzają niepowtarzalny klimat.  Są takie miejsca w naszej okolicy, z których po mszy wychodzi się podbudowanym, radośniejszym, bo kościół piękny i ksiądz wlał w ludzi wiarę i optymizm. Ale niestety są też takie, że słowotok księdza jest pełen jadu i pretensji, no i ludzie wychodzą przybici.
Kościół powinien nauczać, a nie pouczać. Są księża, którzy potrafią mówić prawdę, występować w słusznej sprawie, ale często zostają zawieszeni w pełnieniu obowiązków duszpasterskich i jeżeli mają już tej autorytarnej władzy "po koloratkę" to zrzucają sutanny i odchodzą. Inni zostają, bo mimo, że zrazili się do instytucji kościoła, to zostaje im wiara w Boga i jakoś żyją odsunięci od głównych nurtów i skazani na ostracyzm własnego środowiska.
Zawsze byli księża niepokorni, tacy jak Węcławski. Lemański, Boniecki, Natanek, czy Musiał.
Ksiądz Węcławski  otwarcie mówił o skandalu pedofilskim z udziałem abp. Paetza, no i skończyło się to dla niego fatalnie. Zniszczono mu karierę naukową, własne środowisko odwróciło się od niego, szykany skłoniły go do zdjęcia sutanny, a wreszcie do apostazji.
Ksiądz Lemański był prawdziwym dobrym pasterzem w swojej parafii w Jasiennicy, za wierność sobie, za odwagę w głoszeniu miłości bliźniego, za empatię, za serce i za dialog chrześcijańsko- żydowski, został zawieszony. Odwołał się do Rzymu, zobaczymy co będzie dalej.
Ksiądz Musiał też chciał uczciwie odkłamywać historię i nasze związane z Żydami grzechy, został surowo ukarany, pokornie to znosił, poprosił o opublikowanie swoich  artykułów dopiero po śmierci.
Ks. Boniecki powiedział publicznie kilka słów prawdy i już ma zakaz występowania w mediach.
itd. itd...  Kościół sam powinien poddać się krytyce, a tymczasem mnoży kary dla niepokornych duchownych.
Watykan rozesłał do wszystkich diecezji sondaż do wiernych z zapytaniem co myślą o zakazie antykoncepcji, o rozwodach i powtórnych związkach, o homoseksualizmie itd. Tematy te mają być poruszane na Synodzie w 2014 roku i Papież Franciszek chce znać stanowisko wiernych.
W niektórych krajach ankieta ta jest w internecie i księża zachęcają do jej wypełnienia. W Polsce jeszcze o tym nie słyszałam, ale może akurat wtedy nie było mnie w kościele.





     













niedziela, 8 grudnia 2013

Białe małżeństwo

"Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza

Właśnie byliśmy na premierze Białego Małżeństwa w Teatrze Bielskim (uroczy teatr, taka miniaturka krakowskiego "Słowackiego). Sztukę reżyserowała Joanna Zdrada.
Nie wiem co powiedzieć, bardzo oryginalne, nowatorskie podejście do jak by nie było szalenie trudnego tekstu. W latach 70-tych było to gorszące, obrazoburcze przedstawienie o stosunkach w rodzinie, o dojrzewaniu, ciele i zmysłowości. Teraz temat już nie szokuje. Widzimy że seksualność jest obsesją dziadka i ojca, a dramatem matki i Bianki. Nasuwa się wniosek, że w niedobranych pod względem temperamentu związkach powstają chore relacje pomiędzy członkami rodziny i że wypacza to psychikę dzieci.
Przedstawienie odbywało się na prawie pustej scenie, przy minimalnej dekoracji i prawie bez rekwizytów. Szklane ścianki, dźwięki, muzyka, i taneczno-podobne ruchy aktorów symbolizowały to co dzieje się w ich głowach, w ich życiu i w ich patologicznej rodzinie. Symbole były czytelne, a nawet mocne np. świńskie ryje.
Byłam ciekawa jak reżyserka ugryzie ten trudny tekst, poradziła sobie doskonale, niebanalnie, nowocześnie. Był moment kiedy podczas "gwałtu" na piłce do ćwiczeń, zastanawiałam się czy to kogoś nie zgorszy (tak jak w Krakowie scena grana przez Globisza i Segdę), ale nie, na szczęście było to wyważone i nie było niesmaczne. Gra aktorów na doskonałym poziomie.
Wszystko super, tylko nie w moim stylu. Za dużo było tych symbolicznych scen, cały czas musiałam wysilać te moje półtora kilo szarej substancji i do końca nie byłam pewna czy dobrze odczytałam zamysł reżyserki. Jednak jestem tradycjonalistką, wolę jasne przekazy bez eksperymentów, wolę mieć na scenie kanapę, lampę i dialogi bez udziwnień.
Reasumując przedstawienie super, tylko nie dla mnie. Teatr musi poruszyć we nie jakąś strunę, zmusić do myślenia, wzruszyć, dotknąć czegoś ważnego w sposób który do mnie dotrze. Byłam na dwóch takich które będę długo pamiętać, a nawet chętnie pójdę jeszcze raz. Oba w teatrze "Współczesnym" w Warszawie i na obu ludzie o mało sobie rąk nie połamali klaskając (na jednym to mieliśmy miejsca stojące razem z tłumem innych ludzi, ale to nie miało znaczenia).
Nie żałuję, że poszłam na tą sztukę, z pewnością było to interesujące doświadczenie, ale następnym razem wybiorę raczej Fredrę.

Upadłe Damy

"Upadłe Damy II Rzeczpospolitej Prawdziwe Historie" - Kamil Janicki 
Historie z kronik policyjnych, gazet i wspomnień z okresu międzywojennego, a dotyczące przestępczości wśród kobiet, nawet tych z wyższych sfer.

Historię Rity Gorgonowej znałam z opowiadań mojej babci, a także ze starych roczników krakowskiego "Nowego Dziennika", który babcia zbierała. Jest to inne spojrzenie na poruszającą historię i osobisty dramat z wątkiem sensacyjnym. W latach dwudziestych występki popełniane przez kobiety nie były nagłaśniane, ale tym razem miała miejsce zbrodnia, która wywołała zbiorową psychozę.

Najbardziej szokująca jest jednak historia Małgorzaty Genzlerowej. Na pozór skromna, spokojna kobieta, gospodyni domowa, matka dwojga nieletnich dzieci, a jednocześnie stręczycielka i współwłaścicielka ekskluzywnego burdelu.
Polska dopiero co odzyskała niepodległość, jednocześnie z demokracją nastąpiło gwałtowne rozluźnienie obyczajów. Kobiety wyszły z domów, zdjęły gorsety, skróciły suknie. powiększyły dekolty i Druga Rzeczpospolita zaczęła mieć problem z seksem. Ale nie płatne usługi w burdelu są najbardziej szokujące w tej historii, tylko to, że stręczono do tego procederu młodziutkie dziewczynki. Były one zwabiane przez Genzlerową pod różnymi pretekstami, a potem brutalnie gwałcone, deprawowane, fotografowane. Było to przedsięwzięcie na dużą skalę, a stali za tym "najlepsi obywatele, autorytety moralne, patrioci" jak np: Feliks Piekucki, oficer z powstania wielkopolskiego, pierwszy komendant Poznania, który ostro się przeciwstawiał rozwiązłości, pijaństwu, zamykał lokale rozrywkowe, należał do najważniejszych organizacji i był osobą medialną. Pozostali współwłaściciele intratnego interesu też byli znani, bogaci i piastowali ważne funkcje państwowe, deklarowali walkę z upadkiem moralności, a w rzeczywistości  byli pedofilami, gwałcicielami i tworzyli sieć usług seksualnych.
Niestety ich wina została umniejszona, bądź zatuszowana przez sąd i prokuratora, a główną winowajczynią okrzyknięto Genzlerową i dostała 3 lata więzienia.

piątek, 6 grudnia 2013

"Lekcja religii" , skandale w kościele.


" Kaznodziejów omijam z daleka,
choć w kościołach oglądam obrazy,
cenię talent i mądrość człowieka
i nie ufam facetom bez skazy.

Bo religia, rumiany kolego,
to nie taca i rewia pacierzy,
to jest wiara w każdego bliźniego
i nadzieja, że on też tak wierzy....".

Ta piosenka Andrzeja Sikorowskiego jest idealnym mottem do rozważań o autorytetach religijnych, które niestety często nie są autorytetami moralnymi. Na temat polskiego kościoła, który zamiast być kościołem powszechnym, otwartym dla wszystkich i nie odtrącającym nikogo, staje się hermetyczny na wzór twierdzy Ojca Rydzyka.
Kapłani grzmią z ambon o powszechnym braku moralności, eutanazji, aborcji, studiach gender, feministkach i takich nonsensach jak  bruzda dotykowa dzieci zrodzonych z in vitro, ale nie widzą brudów na własnym podwórku. Nie potrafią wziąć odpowiedzialności moralnej i finansowej za skutki przestępczych działań księży pedofilów. Dla nich często czarne jest białe.

W sprawie sądowej przeciwko kurii koszalińsko-kołobrzeskiej, biskupi powiedzieli, że kościół nie odpowiada za czyny księży, bo"przecież Kościół by zbankrutował"........święte słowa, szczególnie jak rozpruł się duży worek z pedofilami. A może tak jak w Bostonie należało by sprzedać pałace i przynajmniej w minimalnym stopniu zadość uczynić ofiarom. Nie można wymazać z psychiki dziecka takiej krzywdy jaką jest wykorzystanie seksualne przez osobę dorosłą, do której dziecko miało zaufanie. Jest to piętno i ciężar na całe życie. Przestępcy powinni być surowo ukarani, a ofiary powinny mieć terapię i zabezpieczenie finansowe i to z kasy kurii. Kościół za bardzo koncentruje się na umacnianiu materialnego stanu posiadania, (ale tu na szczęście dobry Bóg zesłał nam Franciszka, tylko czy on sam da radę).

Biskup Dydycz uważa, że księża którzy mają wiedzę na temat pedofilii w kościele, nie są zobowiązani do informowania o tym organów ścigania. Czy należy rozumieć że jest to zachęta do ukrywania przestępców. I jak to się ma do zapewnień,  że Kościół wyznaje zasadę "zero tolerancji dla pedofilii"??? Biskup Dydycz dodał w swojej wypowiedzi jeszcze kilka uwag o nie ukrywaniu grzechów księży pedofilów przez kościół, zachęcił też do oglądania serialu telewizyjnego "Ojciec Mateusz", w którym to ksiądz ma talent do wykrywania przestępców, ale nigdy nie podaje ich nazwisk...... ....ciekawy tok rozumowania i ciekawe poplątanie fikcji z rzeczywistością.
Arcybiskup Głódź też wywrócił wszystko do góry nogami, powiedział " Przebaczam i proszę o to samo", cóż to za ciekawy sposób wyrażania skruchy, przebaczam zamiast przepraszam.
Kardynał Nycz śmiał się z pytań o pedofilię w kościele, nie chciał komentować i odjeżdżał w siną dal swoim pięknym samochodem. Nuncjusz papieski pytany o skalę problemu nie rozumiał pytania i nie mógł znaleźć tłumacza.
Arcybiskup Hoser niby przeprosił, ale zrobił to w bardzo pokrętny sposób. Nie chciało mu nic szczerego i prawdziwego przejść przez gardło i powiedział, że przeprasza" jeżeli sytuacja sprawiała wrażenie ".....a niech go diabli, dzieci były skrzywdzone, a on ulega wrażeniom, hipokryzja w sutannie.
Najbardziej bulwersująca była wypowiedź arcybiskupa Michalika. Twierdził, że pedofilia wśród księży to wina feministek, programu szkolnego który zabija w dziecku wstyd, braku miłości w domu i rozwodów. Wszyscy byli oburzeni, jak abp. Michalik tłumaczył że  dziecko z rozbitego domu szuka miłości, "lgnie" "zagubi się samo i jeszcze drugiego człowieka wciąga". Brak słów, to już nawet nie jest przewrotność, to jest podłość, żeby z ofiar robić oprawców. Biedni księża, to nie ich wina, oni są napastowani przez te wypaczone przez dom i szkołę pogubione dzieci. Szczyt hipokryzji, banalizacja zła, wybielanie sobie sumienia.

Kościół sam powinien się poddać krytyce, ale nadzieja w tym, że Franciszek przeprowadzi rewolucję i może zrobi czystki w szeregach purpuratów.
Był już przecież jeden skandal seksualny z udziałem abp. Paetza. Teraz mamy następny skandal pedofilski z udziałem abp Wesołowskiego. Reakcja papieża była natychmiastowa, Wesołowski został odwołany i czeka w Rzymie na wyniki śledztwa, niestety w ręce wymiaru sprawiedliwości nie będzie oddany, bo jest członkiem korpusu dyplomatycznego. Cholera, a może by tak zacząć tych potworów kastrować.
Do tego jeszcze dochodzi ksiądz Gil, szukany listem gończym po tym jak na wieść o rewizji w jego mieszkaniu, porzucił na lotnisku towarzyszących mu chłopców i przepadł. Odnalazł się potem pod Krakowem i miał ciekawą teorię, że te znalezione dowody przestępstwa ktoś mu złośliwie podrzucił. To musiał być bardzo zdeterminowany złośliwiec, żeby wprowadzić do komputera księdza dziesiątki tysięcy zdjęć z dziecięcą pornografią. No i jeszcze teoria o gorącym klimacie, który tak pobudzająco podziałał na Wesołowskiego i Gila.
Najważniejszym organem płciowym jest mózg, i nie ma wytłumaczenia, Ci rozpustnicy w sutannach doskonale wiedzieli co robią. Żadne gorące klimaty, czy "lgnięcia" ich nie usprawiedliwiają.
Kilka dni temu w Polsce skazano księdza za pedofilię na przeszło 8 lat więzienia.
Uważam że to mało, za skrzywdzenie niewinnych  dzieci powinien do końca swoich dni  machać kilofem w kamieniołomach. Ale jest to jakiś przełom, bodajże pierwszy taki wyrok, czyli jesteśmy na dobrej drodze, jest sprawiedliwość, nie będzie bezkarności............I tu się chyba pomyliłam. Widziałam wywiady z mieszkańcami wsi w której ten ksiądz miał parafię. Ci ludzie nie rozumieli o co był oskarżony, co to jest ta pedofilia, byli oburzeni że wydano taki wyrok, wstawiali się za księdzem, a niektóre starsze kobiety potępiały chłopców którzy ujawnili grzechy księdza. Co za ciemnogród, na księdza nie wolno nic powiedzieć. Teraz pewnie zaszczują tych biednych chłopców i ofiary otrzymają, kto wie czy nie większą karę, niż ich oprawca. Straszne, smutne. Oglądałam ten reportaż kilka razy i myślę, że z takim podejściem do świętości księdza, te kobiety nawet własnym dzieciom by nie współczuły, dla nich skrzywdzony jest ksiądz.
Nie mogę się nie burzyć. Dla mnie nie ma nic ważniejszego niż dzieci, powinny być chronione, kochane, nawet krzyczeć na dzieci nie wolno, a krzywda zrobiona dziecku jest niewybaczalna.



wtorek, 3 grudnia 2013

To friends in CA.....



Dearest :      Elissa, Irina, Elaine, Shelly, Ania....
Thank you for the nice emails. I am sending you some photos from the beginning of December. Already the first snow fell, then it was sunny and the snow melted, but only in the foothills. Up in the mountains is white and fluffy, but fortunately not too cold.


 I'm sending you the first snowman this year (it's not very handsome) and tiny, sweet snowman. The little guy I did especially for you girls on the top of my favorite mountain.






Yes, I am happy here but I miss you guys, and I miss California. However I do not regret that I came here.
 I still have in California many things to do, so I will visit and we will have a chance to eat lunch together.
I am sending you lots of positive energy and a lot of greetings.





poniedziałek, 2 grudnia 2013

Film i książka


Byliśmy na  "Bilet na Księżyc" Jacka Bromskiego, sympatyczny, zabawny, chwilami bardzo śmieszny film. Doskonała obsada, nawet ról drugoplanowych, świetnie dobrana muzyka, sugestywnie przedstawiona polska wieś i  realia PRL z końcówki lat 60 tych, fantastyczne rekwizyty (stare samochody, autobusy, moda z tamtych lat), a w tle przygotowanie Armstronga do spaceru po księżycu. Polecam, poprawia samopoczucie, a w moim wieku to taka sentymentalna podróż do czasów mojego dzieciństwa.

" Mała Apokalipsa" - Tadeusz Konwicki - groteskowe przedstawienie PRL-u, przejaskrawione, poplątane, to nie jest zabawne, wręcz tragiczne - wszystkie wartości przestały mieć jakąkolwiek wagę, świat się zdewaluował. Główny bohater,  starzejący się pisarz, dostaje polecenie od konspiracji - ma się podpalić w proteście przeciwko przyłączeniu Polski do Związku Radzieckiego. Dostaje karnister benzyny i w poszukiwaniu zapałek wędruje po Warszawie świętującej powstanie PRL. Spotyka różnych zdezorientowanych ludzi, odwiedza organizacje, zastanawia się nad swoim życiem i celowością tego czego ma dokonać przed Pałacem Kultury.

Dla zdrowia i urody


Health and Beauty




Salad contains: carrot, sour apple (Szara Reneta), raisins, nuts, flaxseed oil, grapefruit, pumpkin seeds, lemon juice, brown sugar.

Linseed oil is obtained from flax seed via cold pressing. This oil is characterized by a high concentration of Essential Fatty Acids. The human body does not produce essential fatty acids, but research shows strong evidence that  we need them for our bodies to work normally. Supplementation of EFA Omega 3,6 and 9 is necessary in the diet.
Unsaturated Fatty Acids have a beneficial effect on depression, normalize cholesterol level, they regulate and reduce the growth of fat cells and cancer cells, help with rheumatoid arthritis, and lower blood pressure.
The most important is that the Fatty Acids are the building blocks for brain tissue and for the synthesis of hormons (for example Omega 3 represents 60% of our brain). They are a component of the construction of serotonin and dopamine. Omega 3 and 6 are important structural components of the cell membranes.
Balance between Omega 3,6 and 9 in our bodies has a positive effect on mental health, circulatory system and heart, strenghthens the immune system, joints and has a beneficial effect on beauty. 
Fatty Acids moisturize the skin from within and reduces redness, dryiness the signs of aging.



Kilka przykładów dań do których ja używam oleju lnianego:



Pstrąg obsypany suszoną trawą cytrynową, solą, pieprzem i trochę przyprawy do ryb,  upieczony z odrobiną masła.
Kluski wielosmakowe polane podsmażoną( na oleju lnianym z dodatkiem rzepakowego) cebulką czerwoną, papryką, czosnkiem, suszonym pomidorem i podane z roszponką i bazylią. 

Gorąco polecam olej lniany, nieoczyszczony, wyciskany na zimno z siemienia lnianego. Zawiera niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu Nienasycone Kwasy Tłuszczowe - Omega 3,6 i 9.
Kwasy te są głównym budulcem tkanki mózgowej, oraz składnikiem do budowy serotoniny i dopaminy, powodują syntezę hormonów, regulują poziom cholesterolu, zapobiegają kłopotom ze stawami i artretyzmem, obniżają przyrost komórek tłuszczowych i rakowych.
Nienasycone Kwasy tłuszczowe w naszym organizmie mają pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne, depresję, układ krążenia, i układ immunologiczny. Są również bardzo ważne dla urody, natłuszczają skórę od wewnątrz, poprawiają napięcie skóry, zapobiegają wysychaniu, zaczerwienieniom i swędzeniu, niwelują zmarszczki i zapewniają młody wygląd.
Wystarczy jedna łyżka stołowa rano, można pomieszać z jogurtem albo dodać do płatków owsianych. Dobra rada dla odchudzających się: 4 łyżki oleju lnianego dziennie rozpuszczają tkankę tłuszczową.

 

Mieszanka kasz: jaglana, chia, quinoa, amarantus , oraz orzechów i pestek z dodatkiem oleju lnianego, bazylii i przypraw do smaku. Sałatka i mięso już bez oleju.


Ciasto z 4 jajek rozbełtanych z kefirem, trochę oleju lnianego, trochę miodu, proszek do pieczenia, orzechy, trochę płatków owsianych, 2 łyżki mąki i sporo otrębów. Na górę można dać kruszonkę. Super zdrowe i smaczne.

sobota, 30 listopada 2013

Święto Dziękczynienia

Jesienne ogrody, już bez liści, ale owoce jeszcze są.



Święto Dziękczynienia to dla wielu najważniejsze święto w USA, myślę że nawet ważniejsze od Bożego Narodzenia. Thanksgiving obchodzą wszyscy, bez względu na religię. To jest jakby święto emigrantów, czyli praktycznie wszystkich ludzi, bo każdy w Stanach sam skądś przyjechał, albo jego przodkowie skądś przybyli.
Bardzo  mi się podobał, pokazany w polskiej TV ambasador amerykański lepiący pierogi z okazji Święta Dziękczynienia.
Dla mnie zawsze było to wesołe spotkanie w większym gronie znajomych, mnóstwo jedzenia, często tańce i wspólne śpiewy. Postanowiłam zachować tradycję. Trzeba celebrować wszystkie fajne święta, poza tym mam przecież za co dziękować Opatrzności. Nie było łatwo z elegancką kolacją w czwartek, bo akurat dobiegł końca cykl spotkań z zakresu zdrowego odżywiania i miałyśmy się spotkać w bielskim " Browarze". Ale przecież pierwsi emigranci z "Mayflower", w 1621 roku celebrowali te swoje pierwsze zbiory dosyć długo, to były bodajże 3 tygodniowe dożynki.
Czyli kolacja przełożona, ale powinien być indyk. Indyki na rynku owszem są, ale tylko poćwiartowane. Pani w sklepie poradziła mi że jak chcę całego, to mogę sobie poskładać z kawałków. No niby jest to jakiś pomysł, tylko że ja lubię indyka nadziewanego, a "puzzle z indyka" jeszcze nie jadłam. Czytałam książkę z której wynikało, że z tymi indykami to jakaś ściema. Co prawda już od dawna to rzeczywiście jest "turky", dzieci w szkole rysują, prezydent nawet jednego wypuszcza i daruje ptakowi życie, ale wtedy w XVII wieku, to były gęsi i kaczki.

Marek wywiesił flagę amerykańską. Domek wysprzątaliśmy, w kominku napaliliśmy, na obiadek był kurczaczek pieczony.  Postanowiliśmy też rozpalić ognisko na polanie i upiec ziemniaki, ale aura popsuła nam szyki, bo właśnie stopniał śnieg i w lesie zrobiło się brejowato. Czarnego piątku nie było, ale talerze i filiżanki udało się kupić w dobrej cenie. A Thanksgiving nadal celebrujemy.



A to zakupy warzywno- owocowe z targu, niestety po Rukolę i inną zieleninkę muszę teraz jechać do Lidla albo do Biedronki.

Kurczak przypadkiem wyszedł przepyszny, myślę że dobrze mu zrobiło leżenie całą noc w ziołach, a potem do pieczenia wrzuciłam masło czosnkowe. Sałatka to jak zawsze wszystko co kolorowe, tym razem w sosie z octu balsamicznego z dodatkiem miodu. Brukselka była odlotowa i to zarówno na ciepło, jak i na zimno, tylko ugotowana al dente i polana sosem z oliwy z pestek winogrona z dodatkiem soli, rozgniecionego czosnku i cytryny.

piątek, 29 listopada 2013

Wycieczka do żabiej krainy


Żabi kraj- ptasi raj.





Rejwach, hałas, zamieszanie, fruwanie, lądowanie......



Posileni owsianką z dodatkami ( siemię lniane, chia, quinoa, orzechy włoskie, pestki dyni, nasiona słonecznika, tarte jabłko, cynamon, brązowy cukier i banan), wyruszamy na wycieczkę.



Najpierw jest Dolina Świętego Wendelina, a tam Kaplica i źródełko. To jest magiczne miejsce, poprzecinane wąwozami, las jest taki inny, niespotykanie "czysty". Wygląda  jakby ktoś wymiótł wszystkie małe krzaczki i roślinki, a zostawił tylko piękne, wysmukłe buki.




Byliśmy w tym miejscu już kilka razy, na wiosnę ptaki mościły sobie gniazdka, latem było dostojnie i tak jakoś cicho w "ptaszkowie", a wczesną jesienią towarzystwo szykowało się do odlotu.
Przez Dolinę Świętego Wendelina płynie strumyk.  Jest tam też spora polanka i to właśnie tu dochodzi wiosną pochód około 300 strachów polnych. Potem jest festyn, jedzenie, picie, tańce i wybory najpiękniejszego stracha na wróble. W tym miejscu najlepiej smakują kanapki popijane wodą ze źródełka.