Ale było warto, widoki bajeczne.
A na szczycie fajne schronisko, obiadki jak w najlepszej restauracji, napisy w językach i żeby było zabawniej cała obsługa, nawet Pani pobierająca opłaty za kibelek, mówi po angielsku. Wrócili z Chicago.
U znajomych którzy zaprosili nas na kolację jest prawie cała ulica nowych szeregowców zasiedlona przez ludzi którzy wrócili z różnych miejsc na świecie (Kanada, USA, Szwajcaria, Niemcy, Austria, RPA itd), pozostali właściciele domków jeszcze nie wrócili, póki co jeszcze pracują w Anglii czy Irlandii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz